O malarskich uzdolnieniach dzieci.
Jeszcze na początku XX wieku uważano, że rysunkowe i malarskie prace dzieci należą do rzędu bezwartościowych bazgrot, a stają się wartościowymi w późniejszych latach, gdy zbliżyły się do wypowiedzi osób dorosłych. To nieporozumienie stale się pogłębiało, ponieważ w praktyce nauczania posługiwano się przez długie lata gotowymi wzorami, które zamieszczano w podręcznikach, a wypracowali je autorzy nie posiadający w ogóle żadnego zrozumienia dla spraw sztuki. Wskutek tego zabijano metodycznie w dzieciach wrodzone ich zdolności i wszelką twórczą inwencję. Później odrzucono co prawda podręczniki z gotowymi wzorami, ale naukę oparto na zasadach przedmiotowego odtwarzania rzeczywistości. Ten system uczenia również nie dał dobrych wyników. Tą metodą bowiem nie można rozwijać twórczych zdolności dziecka, toteż najczęściej po kilku latach takiej nauki dzieci pracują nie lepiej, lecz gorzej i w ogóle zniechęcają się do przedmiotu (o czym można się łatwo przekonać nieomal w każdej ogólnokształcącej szkole). W ten sposób dziecko (a więc przyszły człowiek dorosły) wyjaławiało się stopniowo z twórczych możliwości, które w nowoczesnym wychowaniu mogą być rozwijane nie tylko w celu nabycia technicznej sprawności rysunkowej, lecz także w celu ukształtowania żywej i twórczej psychiki człowieka.

Na specyficzną wartość sztuki dziecka pierwsi zwrócili uwagę francuscy kubiści. Przeciwstawili się oni kategorycznie wszelkim tendencjom naturalistycznym, poszukiwali nowych rozwiązań w oparciu o sztukę pierwotnego człowieka i dostrzegli typowe analogie pomiędzy twórczością pierwotnego człowieka i dziecka.
Od tego czasu zmieniła się ocena i pogląd na sztukę dziecka. Obecnie nie generalizuje się tego zagadnienia i nie mówi się o niezaradności i bazgrotach dziecka. Wśród prac dziecięcych są złe i dobre rozwiązania i rozróżniamy dziś rzeczywiste baz-groty od pięknych malarskich wypowiedzi dziecka. Na całym świecie urządza się teraz wystawy malarskich prac dziecięcych, a artyści i znawcy sztuki odnajdują w nich zalety znakomitych i bardzo wartościowych rozwiązań malarskich.

Dziś mówi się ogólnie o zdolnościach malarskich u wszystkich dzieci. Zespół dzieci prawidłowo kierowany, a więc taki, któremu nie narzuca się żadnych gotowych sformułowań, a tylko stwarza się korzystne dla przedmiotu warunki, pracuje sprawnie i z dobrymi wynikami. Jednocześnie trzeba pamiętać, że w każdym zespole znajdują się jednostki, które będą różnie przeżywać i widzieć świat, a więc będą odmiennie pojmować i wyrażać swoje zamierzenia. Jeżeli prac dzieci nie będziemy mierzyć jakąś jedną martwą i skostniałą oceną, lecz uszanujemy indywidualne różnice poszczególnych jednostek, potrafimy lepiej i słuszniej ocenić wyniki.

Dzieci są z natury twórcze, przychodzą na świat z tymi zdolnościami i można w korzystnych warunkach te uzdolnienia kształcić i rozwijać. Nie należy tylko zapominać, że nauka tego przedmiotu nie polega na rozwijaniu technicznej biegłości ani na realizacji określonych i gotowych form, lecz na uaktywnianiu wyrażania własnych, nowych.
Jeżeli podkreślamy tak dobitnie, iż nie należy tego przedmiotu „uczyć”, to nie z przekory i uprzedzenia do samego nauczania, lecz dlatego, że istnieje prawo, w myśl którego w zakresie sztuki każda forma „wyuczona” (nawet własna) z chwilą przyswojenia traci cechy twórcze i obumiera. Przy powtórzeniu formy giną z reguły subtelne odcienie i drgnienia, które są istotne dla autentycznej i twórczej wypowiedzi.
Przedmioty naukowe rozwijają wiedzę ucznia, ten zaś przedmiot budzi fantazję, zdolność odczuwania i podświadomego pojmowania. Jeżeli dzieciom w ich pracy nie przeszkadzamy, lecz umiejętnie pomagamy, pracują łatwo i dobrze. Jeżeli natomiast w zespole klasowym dzieje się inaczej, nie ma w tym winy dzieci, lecz najprawdopodobniej została zastosowana zła metoda nauczania.