Sztuka dziecka a szkoła.
Dzieci malują i rysują samorzutnie od pierwszych lat swojego życia. Jeżeli ta ich skłonność do tworzenia nie została skrępowana, dojrzewają pod względem malarskim w sposób stereotypowy i zgodny z rozwojem ich umysłu. Posiadają one żywą, twórczą wyobraźnię oraz dużą spostrzegawczość i dzięki temu mogą łatwo rozwijać swoje malarskie zdolności. Tematem ich wypowiedzi bywają postacie ludzi i zwierząt, krajobrazy, wnętrza i różne sceny z życia. Tematy te dziecko wyraża i charakteryzuje na swój sposób, przy czym wszelkie techniczne trudności omija. Najczęściej opowiada więc o swoich przeżyciach w sposób przekonywający.
Rodzice, którzy spostrzegli u swych dzieci tego rodzaju zainteresowania, najczęściej nie wiedzą, co o tym sądzić, podobnie i szkoła nie wie, jak się ustosunkować do tego zagadnienia. Szkolne malarskie prace dzieci bywają zazwyczaj wadliwie wykonane. Wymaga się bowiem od dzieci najczęściej rysunku odtwórczego i bezindywidualnego, który nie ma nic wspólnego z twórczą wypowiedzią. Każdy wysiłek twórczy, a więc i dziecięcy, tylko wtedy może dać dobre wyniki, jeżeli powstał z głębokiej, wewnętrznej potrzeby wypowiedzenia się i wyraża osobisty stosunek do rzeczywistości. Tylko w takim wypadku powstaje indywidualna koncepcja obrazu i dzieło kształtuje się w sposób żywy i niepowtarzalny.
Sztuka dziecka powstaje w sposób analogiczny jak u człowieka dorosłego, choć formy wypowiedzi są różne. Posiada ona urok prostej i niewypaczonej dziecięcej natury, a często bezpośredniością przewyższa wypowiedzi osób dorosłych.
Dom rodzicielski, któremu nie jest to zagadnienie obojętne, winien dziecko do tej pracy zachęcać i stwarzać korzystne warunki dla jej rozwoju, ale nie powinien dziecka „pouczać”. Wzrastając, spostrzega ono samo coraz lepiej i coraz więcej. Pod względem malarskim dojrzewa stopniowo i wypowiada się samo również coraz lepiej i pełniej.
Pod wpływem otoczenia inaczej kształtuje się twórczość dziecka na przykład na wsi, a inaczej w mieście, ale w obu wypadkach nie należy malarskiego rozwoju dziecka przynaglać. Nie należy chcieć, aby przedwcześnie czuło i myślało jak człowiek dorosły. Dziecko musi przechodzić naturalne stadia własnego rozwoju od form najprostszych i bardziej naiwnych do form dojrzalszych. Musi samodzielnie, poprzez własny wysiłek i na swój sposób pokonywać narastające stopniowo trudności.
Chcąc pomóc dziecku, należy zachować najwyższą ostrożność w postępowaniu. Trudno jest bowiem odgadnąć, jakie trudności przechodzi ono w danym momencie rozwoju, które spostrzeżenia uporządkowało już i znalazło dla nich żywą formę wypowiedzi, a których w ogóle jeszcze nie dostrzegło. Jest bardzo trudno stworzyć pomost porozumienia między dwoma tak odrębnymi światami, jakim jest świat przeżyć, odczuć i wyobrażeń dziecka i człowieka dorosłego. Nie jest łatwe porozumienie w tej dziedzinie pomiędzy dzieckiem, które się dopiero kształtuje, i człowiekiem dorosłym, który został w jakiś określony sposób ukształtowany, a często skostniał już w swoich schematach myślenia i czucia. A twórczość każdej nowej jednostki powinna powstawać „od nowa“, w sposób tylko jej właściwy. Dziecka nie należy więc pozbawiać możności odkrywania „nowego”. To nie byłoby celowe.